(CZĘŚĆ I)


         Tekst ten rozpatruje problemy treningowe koni starszych, już zajeżdżonych
i poruszających się w chodach podstawowych pod jeźdźcem. Prowadzenie konia młodego
od zajeżdżenia do rozpoczęcia nauki elementów przedstawione będzie w innym tekście.

PODSTAWY


          Żadnego treningu nie jesteśmy w stanie przeprowadzać wybiórczo, dlatego też
zaczynając mówić o treningu w dyscyplinie ujeżdżenia, należałoby omówić chody podstawowe, ich
wzorzec i problemy, które mogą zaistnieć oraz ćwiczenia ogólnorozwojowe w obrębie
podstawowych chodów.

STĘP


          Stęp jest chodem na który należy zwrócić baczną uwagę w treningu konia fryzyjskiego.
Wzorcowy stęp to chód czterotaktowy, obszerny, aktywny, „kroczący”, rytmiczny. Wyodrębniamy
stęp swobodny, stęp pośredni, stęp zebrany oraz stęp wyciągnięty. Na początku pracy w stępie
będziemy się poruszać stępem swobodnym i pośrednim.
          Zagadnienie problematyczne w treningu koni fryzyjskich to aktywność i
zaangażowanie zadu. Są to warunki konieczne by uzyskać obszerny wykrok i aktywne podnoszenie
zadnich nóg. U koni fryzyjskich długa kłoda powoduje, że zaangażowanie zadu i kroczenie należy
wypracować poprzez gimnastykę. U większości fryzów problemem jest „dokraczanie” w stępie
zebranym, nie wspominając już o „przekraczaniu” w stępie swobodnym czy pośrednim, dlatego też
już od samego początku współpracy należy zwracać uwagę, by stęp był pilny i nie pozwalać
naszemu koniowi, by człapał radośnie szurając nogami i wzbijając tumany kurzu. Pilny nie znaczy
za szybki, bo wtedy wykrok staje się krótki, „biegnący”! Czasami zbyt silne pomoce mające na celu
poszerzenie wykroku dają w efekcie usztywnienie konia, w skrajnych przypadkach nieprawidłowe
działanie pomocy połączone z mocnym kontaktem mogą nawet wywołać inochód (czyli ruch
w takcie na dwa, gdy prawe i lewe nogi konia poruszają się jednocześnie) lub stęp hiszpański, który
jest efektowny gdy jest zamierzony, natomiast jeżeli koń porusza się w ten sposób cały czas jest to
wyraźny błąd w szkoleniu.

Dlatego też na początek proponuję sprawdzenie dwóch rzeczy:
- Jaki jest podstawowy stęp naszego konia?
- Jaka jest jego reakcja na pomoce?

W sumie mamy dwie możliwości:
- nasz koń się wlecze
- nasz koń śpieszy

          Akurat w odniesieniu do fryzów, większości przypadków będzie to opcja pierwsza,
czyli „nasz koń się wlecze” - stęp nie jest aktywny od zadu do przodu i trudno jest utrzymać konia
na linii prostej przez dłuższy czas. Ja określam to jeszcze mianem „toczenia się”.
Jak temu zaradzić?
          Sekretem są pomoce aktywizujące w celu wyrobienia u konia nawyku aktywnego stępa.
Częstym błędem jest próba „wyciśnięcia” krzyżem lepszego stępa. Niestety daje to jedynie taki
efekt, że koń porusza się nadal tym samym rytmem (lub wolniej! bo mu niewygodnie), a jeździec
zaczyna się usztywniać i męczyć. Również nieprawidłowe jest stałe ciśnięcie łydką lub stałe
„podkopywanie” konia piętami. Wszystkie powyższe sposoby prowadzą do usztywnienia konia
i stępienia jego reakcji na pomoce. Aby uzyskać aktywność w stępie trzeba jasno pokazać koniowi
o co nam chodzi – obudzić go i skierować jego uwagę na nas. Wymaga to dużej dozy wyczucia
i szybkiej reakcji na jakąkolwiek zmianę w kierunku który nas interesuje, czyli w kierunku
aktywności. Jeżeli przykładamy łydkę, a reakcji brak, należy użyć jej szybko i energicznie
na zasadzie szturchnięcia (kilkakrotne elektryczne ruszenie łydkami, ale uwaga - nie kopanie!).
Ma to być pomoc którą przetłumaczylibyśmy jako „hej! obudź się!” Po prawidłowym zadziałaniu
powinniśmy uzyskać na początku chociaż kilka żwawszych kroków za które należy konia
pochwalić. I w tym momencie rozpoczynamy proces uczenia konia prawidłowego rytmu stępa oraz
większej uwagi na pomoce jeźdźca. Dotyczy to zarówno stępa swobodnego jak i pośredniego.
Po prostu musimy w ten sposób „zwracać uwagę” koniowi, ilekroć zaczyna się „ociągać” i chwalić
go (rozluźniając jednocześnie dosiad, tak by było nam obojgu wygodnie) początkowo nawet
po kilku krokach aktywnego stępa. Stopniowo zaczynamy wymagać dłuższych odcinków w
dobrym tempie, aż koń sam będzie utrzymywał prawidłowy rytm i będzie traktował aktywny stęp
jako swój naturalny sposób poruszania się.
          Jeżeli natomiast nasz koń śpieszy, to może to wynikać z budowy krótkiej i pionowej
łopatki lub z przebytych chorób i kontuzji. W przypadku konia prawidłowo zbudowanego
należałoby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku z zębami i grzbietem. Jeżeli zdrowotnie nie
stwierdziliśmy żadnych problemów, a mimo to nasz koń porusza się stępem krótkim i szybkim,
może wynikać to ze stresu, nadmiernej ekscytacji otoczeniem, brakiem pełnego zaufania do jeźdźca
i traktowaniem go jak „drapieżnika” przed którym się ucieka. Takiego konia należy wyciszyć
i uspokoić rozluźnionym dosiadem. Jest to również działanie wymagające wyczucia
i doświadczenia jeździeckiego, ponieważ działanie dosiadem w połączeniu z pulsacyjną, delikatną
ręką ma na celu przekazanie koniowi nowego wolniejszego i obszerniejszego rytmu wykroku.
Można w tym przypadku stosować przejścia do stój, ale najważniejsze jest to by pamiętać o tym
żeby dużo konia chwalić i cierpliwie koncentrować jego uwagę na jeźdźcu, jednocześnie
zapewniając go, że nic się nie dzieje i nie musi się denerwować.

      Wybrane ćwiczenia:

- zabawa w dodawanie i skracanie,
- stęp po drągach,
- „żucie z ręki” w stępie.
          
          Kiedy uzyskaliśmy nasz pierwszy mały sukces (nasz koń porusza się w miarę aktywnie)
możemy dołączyć kilka podstawowych ćwiczeń, które pozwolą nam nadal pracować nad jakością
chodu.
          Zabawa w dodawanie i skracanie ma na celu nauczenie konia poszerzania wykroku
w równowadze. Jeżeli nasz koń porusza się aktywnym stępem i jesteśmy w stanie prawidłowo
podążać za jego ruchem siedząc w siodle, możemy wyznaczyć sobie miejsca na ujeżdżalni
w których spróbujemy poszerzyć wykrok oraz uwaga! miejsca w których ten wykrok skracamy.
Chodzi o to żeby ćwiczenie odbywało się na zadanych, w miarę zbliżonych odcinkach, a nie było
przypadkowym działaniem. Początkowo możemy sobie wyznaczyć odcinek na którym będziemy
„dodawać”, jako pół długiej ściany ujeżdżalni ( zaczynamy od dodawania po prostych).
Rozpoczynamy dodanie tuż po wyjechaniu z narożnika, gdy koń jest już wyprostowany, skracamy
w połowie długiej ściany i analogicznie postępujemy na kolejnej długiej ścianie. Ważne jest żeby
powtarzać ćwiczenie w obu kierunkach. Gdy koń radzi już sobie z nim bez większych problemów,
możemy wydłużać odcinki dodania, a także dołączyć poruszanie się po przekątnych oraz łagodnych
łukach (min 20m średnicy) Jest to ćwiczenie do wykonywania zarówno w stępie swobodnym (czyli
na długiej „wiszącej ” wodzy), jak i w pośrednim oraz w żuciu z ręki.

Jak powinniśmy to wykonać, jaka powinna być reakcja konia?


          Jeździec siedzący w równowadze, który chce dodać powinien przede wszystkim mieć
w myślach to, jak koń stawia wszystkie cztery nogi, jaki ma rytm stępa i jaki wykrok. Następnie
należy ten cały ruch „wydłużyć” bez zmiany rytmu, czyli jechać tak, jak gdyby chciało się za
każdym razem kiedy koń ma nogę w górze poprosić go, żeby postawił ją dalej. Kluczem nie jest
przyśpieszenie stępa lecz zwiększenie wydajności i długości wykroku zadnich nóg konia. Działanie
krzyża i miednicy wspomagają obie łydki, poprzez minimalne cofnięcie i lekkie przyłożenie do obu
boków konia. Ideałem jest uczucie że zamiast swoich dwóch nóg jeździec ma cztery nogi konia
i poprzez napięcie mięśni dosiadu może wydłużyć wykrok, a poprzez rozluźnienie i skrócenie
działania krzyża – skrócić wykrok.

 Uwagi!


1. Należy zwracać uwagę na to żeby poszerzenie nie wiązało się z przyspieszeniem. Całość
powinna odbywać się w jednym rytmie.
2. Należy pilnować aktywności zadu – to on jest motorem i siłą nośną, jeżeli mamy uczucie,
że zad odjeżdża nam do tyłu, dodanie nie jest prawidłowe. Należy dążyć do odczucia,
że „siedzi się na tylnych nogach konia” i to właśnie ich wykrok i tempo się kontroluje.
3. Należy uważać na nadmierne spinanie mięśni jeźdźca przy próbach dodania.
4. Należy pamiętać o nadążaniu za ruchem konia w dodaniu.
5. Nie wszystko naraz, jednego dnia! Rozkładamy naukę w czasie.
6. Pochwała jest najlepszą motywacją.
7. Zawsze dobrze jest gdy instruktor lub trener kontroluje pracę z ziemi.

          Stęp po drągach (cavaletti). W ramach urozmaicenia naszemu koniowi (i sobie)
treningu możemy dołączyć co jakiś czas przejeżdżanie „po drągach”. Od razu chciałabym zwrócić
uwagę na rozważne dawkowanie tego, jak i każdego innego ćwiczenia naszemu koniowi tak, by go
nie znudzić, czy przeforsować i w efekcie zniechęcić do ćwiczenia.
          Drągi należy ustawiać w równych odległościach. Na stęp w zależności od wielkości
konia powinny być rozmieszczone co ok. 85-95 cm. Uwaga dla bardziej zaawansowanych – przez
umiejętne zwężanie lub rozszerzanie drągów możemy również nauczyć konia skracania
i poszerzania wykroku (raczej dąży się do poszerzania). Drągi możemy również stosować jako
leżące na ziemi lub wysokie (10-20 cm nad ziemią). Wysokie drągi budują siłę, ale muszą być
ustawione w mniejszej odległości, która pozwoli koniowi na wyższe podnoszenie nóg, co powoduje
skrócenie wykroku, a wprowadzenie ich do treningu powinno nastąpić gdy nasz koń pracuje
regularnie i jest przygotowany do zwiększania wymagań treningowych.
           Na początek polecam przejeżdżanie przez jeden drąg, potem dwa, żeby pokazać
koniowi o co w tym ćwiczeniu chodzi. Następnie możemy zwiększać ilość drągów, ustawiać np. po
3-5 w różnych miejscach ujeżdżalni, robić sobie z nich całe tory przeszkód, jeżeli fantazja nas
poniesie. Należy jedynie pamiętać o tym, że drągi po łuku powinny być mierzone w odległościach
między środkami drągów, a łuk po którym będziemy się poruszać powinien (zupełnie jak fragment
wolty) mieć promień z którym nasz koń sobie poradzi w zgięciu. Pamiętajmy też o tym, że najazd
na drągi powinien być zawsze skierowany na środek i należy pilnować żeby koń nie „spływał”
na żadną stronę, tylko pokonywał wszystkie drągi po linii łączącej ich środki.

Jak sprawdzić postępy?


          Pracując nad poprawieniem jakości chodów dobrze jest mieć możliwość sprawdzenia
jaki rezultat przynosi nasza praca. Na całe szczęście w tym przypadku wystarczy druga osoba
i kawałek świeżo zagrabionego pisaku. Przejeżdżamy przez ten piasek a osoba na ziemi ma za
zadanie zaobserwować które ślady to nogi przednie, a które to zadnie. Należy przejechać najpierw
stępem swobodnym, a potem na od nowa przygotowanym odcinku spróbować dodać. Możemy
wtedy ocenić jak nasz koń stępuje – czy niedokracza, czy dokracza, czy też przekracza w stępie
i o ile (chodzi o to czy ślady zadnich nóg są dalej niż ślady nóg przednich i o ile długości kopyta).

Ważne ćwiczenie dla fryzów!!! czyli „żucie z ręki”


          Budowa konia fryzyjskiego sprawia, że jednym z najważniejszych zagadnień
w treningu jest zaangażowanie mięśni grzbietu i rozluźnienie szyi oraz prawidłowe przyjęcie
wędzidła. Wspaniałe osadzenie szyi i głowy u tych koni w treningu w niewprawnych rękach
zmienia się często w ustawienie „w jedynkę” ze sztywną, „złamaną” potylicą, mogą pojawić się też
problemy z tzw. „jelenią szyją”, czyli nadmierne rozwinięcie dolnej partii mięśni szyi, a w efekcie
usztywnienie i zaparcie na wędzidle, lub też odwrotnie - schowanie się konia za wędzidłem.
           Prawidłowo wykonane rzucie z ręki jest receptą na wszelkie wyżej wymienione problemy oraz
sprawdzianem tego na ile prawidłowo nasz koń jest trenowany.

O co chodzi?


           Różnica pomiędzy prawidłowym żuciem z ręki, a czymś co może tak wyglądać a nim
nie jest, jest taka jak u ludzi pomiędzy wykonaniem zwykłego skłonu, a tzw. „kociego grzbietu”.
Przy zwykłym skłonie nie ma żadnej filozofii – przód opada, a pupa jest wyżej. Natomiast przy
„kocim grzbiecie” napinamy mięśnie tak aby wypchnąć i zaokrąglić grzbiet, a jednocześnie
podciągnąć mięśnie brzucha. Angażujemy więc mięśnie praktycznie na całej długości łącznie
z odpowiednim ustawieniem miednicy. Analogicznie u konia chodzi o właśnie tego typu stretching
– obniżenie przodu, zaangażowanie mięśni grzbietu i mięśni brzucha oraz podstawienie zadu.
Ot i cały sekret ćwiczenia, które przynosi efekty. Dla przypomnienia coś co często można
zaobserwować, a żuciem z ręki nie jest, to jedynie wypuszczenie głowy i szyi konia do dołu,
obniżenie przodu bez zaangażowania zadu. Wtedy zad nie jest podstawiony i ma się wrażenie,
że koń nurkuje głową w dół, a zadnie nogi zostają i odpychają się do tyłu. Jednocześnie wykrok
przodu jest płaski często wręcz „szurający”. Nieprawidłowe żucie z ręki nigdy nie pomoże w
rozluźnieniu konia i poprawieniu jego wykroku, dlatego też jeżeli nie jesteśmy pewni tego czy
ćwiczenie jest wykonywane prawidłowo, należy poprosić fachowca o opinię z ziemi „jak to
wygląda”.

Jak to wykonać?


          Jest to ćwiczenie trochę bardziej zaawansowane i wymaga już pokonania etapu
związanego z przyjęciem wędzidła. Przy aktywnym stępie poprzez działanie półparadą
proponujemy koniowi obniżenie szyi i wypuszczenie nosa do przodu. Nazwa „żucie z ręki”
wywodzi się właśnie z tego że zachęcamy konia do żucia wędzidła jednocześnie wydłużając wodze,
które muszą pozostać napięte. Tylko wtedy ćwiczenie ma sens, gdy jest wykonywane na kontakcie,
przy jednoczesnym wydłużaniu wodzy. W tym samym czasie nie możemy zapominać o zadnich
nogach! Łydką i dosiadem powinniśmy zachęcać konia do stawiania aktywnych i obszernych
kroków zadnimi nogami głębiej pod jego kłodę. Nie możemy mieć wrażenia, że w tym momencie
zad odjeżdża nam do tyłu, lub że przód konia, jego łopatki i kłąb spadają w dół, wręcz przeciwnie
kłąb powinien wynosić się ku górze. Należy też uważać na przeganaszowanie i chowanie się konia
za wędzidło. Podsumowując: prawidłowo wykonane ćwiczenie to zaangażowany kroczący pod
kłodą zad, zaangażowany grzbiet i lekko „wciągnięty” brzuch oraz zaokrąglona obniżona (poniżej
kłębu) szyja z nosem wysuniętym w dół i do przodu oraz swobodnie przeżuwającym
i pozostającym na kontakcie pyskiem.

Wskazówka!


Najłatwiej rozpocząć naukę żucia z ręki na kole, w stępie może to być koło o średnicy 15-20m

….c.d.n.