Niby rzecz prosta: tu jest koń, tu ma głowę tu ma ogon, wsiadamy z lewej strony jak na rower, ale...

. No właśnie nie jest to tak zupełnie oczywiste...

           Osobiście polecam wsiadanie z „krzesełka”. Już coraz rzadziej, ale niestety nadal można zaobserwować, że np. wśród skoczków takie podejście często wiąże się z niedowierzaniem: „jak to? To ten pingwin nie potrafi już nogi podnieść i wgramolić się na tego konia normalnie z ziemi???” Nie twierdze, że wsiadanie „z ziemi” to zupełny przeżytek, oczywiście jest to umiejętność konieczna do opanowania, często przydaje się np. jeżeli z jakiegoś powodu znaleźliśmy się na ziemi i musimy wsiąść (chociażby w terenie), ale chciałam zwrócić Wam uwagę na parę bardzo istotnych rzeczy które dotyczą codziennej pracy.

           Jeżeli mamy własnego wymarzonego konia, lub konia o którego bardzo dbamy choć nie jest nasz, to przeanalizujmy sobie na spokojnie kwestię wsiadania. Gdy wsiadamy "z ziemi" jednostronnie obciążamy naszego wierzchowca dzień w dzień w ten sam sposób. Oczywiście jedni ważą więcej inni mniej, ale wyobraźmy sobie, że sami przez długi czas napinamy tylko jedną partię mięśni podnosząc jakiś ciężar, do czego to prowadzi? Otóż prowadzi to do asymetrii rozwoju mięśni!!! że nie wspomnę już o tym, że bardzo często dodatkowo, wspinając się po jednym strzemieniu przekrzywiamy sobie przed jazdą siodło, w wyniku czego niejednokrotnie jeździmy na nierównych strzemionach, co nie jest zdrowe ani dla nas ani dla naszego konia.

          Dlaczego więc nie skorzystać z udogodnień?! Efekt przeciążania lewej strony konia możemy zminimalizować poprzez „krzesełko”, tudzież "schodki", wynalazek który ułatwia życie nie tylko nam, ale także naszym koniom. Oczywiście sprzęt taki musi być bezpieczny! Pisząc o ułatwianiu sobie życia nie mam oczywiście na myśli wystawiania go na niebezpieczeństwo, w związku z "ułańską fantazją". Absolutnie nie wsiadamy z chybotliwego krzesła ogrodowego, śliskiej rurki, drąga od ogrodzenia, wywrotnego pieńka, czy obrośniętego mchem kamienia... Obecnie można nabyć za przystępne pieniądze składane plastikowe „schodki” ułatwiające prace w domu. Są to rozstawiane, stabilne 2 stopnie z antypoślizgowym podestem (oczywiście i z czegoś takiego można orła wywinąć jeżeli nie rozstawi się tego porządnie), w wielu stajniach funkcjonują również bardzo dobrze specjalne stabilne plastikowe „krzesełka” lub schodki drewniane wyrobu znajomego fachowca (chociaż to rozwiązanie jest zazwyczaj mało mobilne ze względu na ciężar, wtedy zamiast podstawić sobie schodki w dowolne miejsce musimy podprowadzić naszego konia do miejsca gdzie schodki stoją, ale nie jest to specjalny problem). Taki drobiazg, a rozwiązuje nam kilka problemów na raz

           Inną istotną kwestią, a z moich obserwacji bardzo często zaniedbywaną jest zbieranie wodzy przed wsiadaniem! Często wynika to z rutyny, czasami z nonszalancji, jednak nigdy nie wolno nam zapominać o tym, że mimo wszystko nie wsiadamy na rower! Zawsze zbierajmy wodze w jedną rękę i lekko je napinajmy w momencie kiedy zamierzamy wsiąść na konia. Nigdy nie wsiadajmy na rzuconych lub luźnych wodzach. Zwierze które znajduje się pod nami może się przecież poruszyć. Pół biedy jeżeli zrobi tylko dwa kroczki w przód, ale co gdy coś je wystraszy? Uwierzcie mi nie ma nic gorszego niż niekontrolowany galop na jednym strzemieniu i to w dodatku bez kierownicy!

          Wsiadajmy więc bezpiecznie i pamiętajmy o tym, że czasami przemyślenie jakiejś sytuacji może uchronić naszego zwierzaka i nas samych od niepotrzebnej kontuzji!

Newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać bieżące informacje wprost na swój adres e-mail.

Możesz nam zaufać, nigdy nie wysyłamy spamu. W każdej chwili możesz też zrezygnować z otrzymywania maili od nas.

Polecamy

Nasi partnerzy i przyjaciele

 

  • kfps logo
  • dar mar

Uwaga: korzystanie ze strony ZHKFwP oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookies.